Kilka dni temu TVN w "Faktach" przedstawił historię Pani Joanny rzekomo prześladowanej przez Policję z powodu aborcji. Od razu rzuciły się na nią inne proaborcyjne media, politycy i organizacje aborcyjne, próbując wykorzystywać ją w walce o prawo do aborcji na życzenie. Ale tak jak to było przy podobnych tematach wcześniej, ta opowieść też okazała się jedną wielką manipulacją. Najciekawsze jest to, że ta historia bynajmniej nie dowodzi tego jak rzekomo restrykcyjne jest obecne prawo ani tego jakim dobrem społecznym jest aborcja, tylko czegoś wręcz przeciwnego.

Kilka słów refleksji

Debata skupiła się na losie Pani Joanny. Ale całkowicie przemilcza się to, że główną ofiarą tej historii nie jest ona, ale jej dziecko. Pani Joanna wzięła tabletkę poronną, dziecko zginęło. Mimo wszystkich nieprzyjemności, które spotkały Panią Joannę, to jednak jej dziecko doświadczyło czegoś znacznie gorszego. Czy jego los nikogo nie interesuje? Dziecko nie wyjdzie ze łzami przed kamery i nie przedstawi swojej wersji wydarzeń, bo już nie żyje. Ale my musimy o nim pamiętać. Ta historia powinna być wezwaniem do tego byśmy lepiej chronili takie dzieci a nie do tego by jeszcze łatwiej można było je zabijać.
Pani Joanna bez problemu mogła zamówić środki poronne przez internet, nie grozi jej za to że je przyjęła żadna kara, stała się bohaterką mediów. Wykorzystywanie tej historii do straszenia restrykcyjnością prawa jest absurdem. Ta historia pokazuje raczej jak obecne prawo jest dziurawe, nie chroniąc dzieci.
Pani Joanna zadzwoniła po pomoc do lekarki ponieważ po przyjęciu środków poronnych źle się czuła fizycznie i psychicznie. Tyle słyszymy jak to aborcja jest bezpieczna i jak jest potrzebna dla dobra psychicznego kobiet, a tutaj nawet przykład który aborcjoniści wzięli sobie na sztandar pokazuje jak aborcja nie jest obojętna dla zdrowia i psychiki.

Kłamstwa i manipulacje wokół historii Pani Joanny

Historia Pani Joanny od początku została przedstawiona w sposób całkowicie zakłamany. TVN w pierwszym materiale o sprawie w "Faktach" jednoznacznie sugerował że Policja przyjechała do Pani Joanny z powodu aborcji, której dokonała. "Całą lawinę wywołało jedno hasło: tabletka poronna" mówiła Diana Rudnik. Na swoim profilu na Twitterze stacja poszła z kłamliwym przekazem jeszcze dalej, pisząc że Policja przyjechała do szpitala aby zapobiec wzięciu pigułki przez Panią Joannę. ("Pani Joanna chciała zażyć tabletkę poronną. Do szpitala przyjechali policjanci, zabrali jej laptop i telefon"). Podobnie tą historię przedstawiały inne media, decydując się na jeden z jej dwóch nieprawdziwych wariantów. Onet: "Zażyła tabletki poronne. Do szpitala trafiła w asyście policji." Wp.pl: "Chciała zażyć tabletkę poronną. Bulwersująca interwencją policji". Podobnych nagłówków były dziesiątki. Tymczasem, Policja przyjechała do Pani Joanny ponieważ na telefon alarmowy 112 zadzwoniła jej psychiatra z informacją, że kobieta chce odebrać sobie życie.  Telefon na 112 został zarejestrowany i opublikowano jego treść. Psychiatra mówiła m.in. "zadzwoniła do mnie pacjentka, którą leczę w poradni, że właśnie chce popełnić samobójstwo (...) powiedziała mi , że dokonała aborcji w domu, nie może tego wytrzymać, zaraz zażyje leki i się zabije". Asysta Policji w takiej sytuacji jest standardową procedurą.

Kłamstwem było wmawianie, że ponieważ kobiety w Polsce nie odpowiadają prawnie za dokonane aborcje, to nie doszło do przestępstwa i nie można było odebrać Pani Joannie laptopa oraz telefonu. Przestępstwo popełniła organizacja/osoba, która dostarczyła Pani Joannie środki poronne. Policja mogła zabezpieczyć sprzęt elektroniczny jako dowód w sprawie.

Manipulacją jest cytowanie postanowienia sądu kwestionującego zatrzymania telefonu i sugerowanie na jego podstawie jakoby całe działanie Policji było bezprawne. Pełnomocniczka Pani Joanny i media przemilczają, że sąd uznał odebranie laptopa za zasadne. A odebranie telefonu zakwestionował dlatego, że uwierzył Pani Joannie, że środki poronne kupiła przy pomocy laptopa. Decyzja sądu dowodzi czegoś dokładnie odwrotnego niż próbuje się nam wmówić - było przestępstwo, a laptop mógł posłużyć do wytropienia przestępcy.

Manipulacją jest podawanie jako obiektywnego faktu tego, że Pani Joanna dokonała aborcji ponieważ ciąża zagrażała jej zdrowiu. Wystąpienie takiego zagrożenia stwierdziła ona sama. Gdyby zrobiła to jej lekarka, Pani Joannie przysługiwałaby aborcja w szpitalu.

Ogromną manipulacją było przemilczenie przez TVN, kim jest Pani Joanna. Jak sama przyznaje: "Jestem queer performerką." Zajmuje się "aktywizmem w sprawie praw kobiet i społeczności LGBT". W ramach tego aktywizmu m. in. na swojej stronie zamieszczała wulgarne wpisy promujące aborcję. Oczywiście to nie oznacza, że powinniśmy inaczej spojrzeć na to jak została potraktowana. Ale ma to wpływ na ocenę jej wiarygodności. Można odnieść wrażenie, że niektóre wątki swojej opowieści dostosowuje do potrzeb propagandy aborcyjnej.

Media dalej manipulują bezkrytycznie powielając, to co mówi Pani Joanna, nawet gdy stoi to w sprzeczności z informacjami od jej psychiatry i policji. W szczególności wspólnie bagatelizują stan psychiczny Pani Joanny z dnia interwencji policji i przekonują, że nie miał nic wspólnego z aborcją, gdy nagrane wypowiedzi jej psychiatry z telefonu alarmowego na 112 dowodziły czegoś zupełnie odmiennego.
Psychiatra dzwoniąc pod numer 112 nie mogła mieć pojęcia, że ten telefon za kilka miesięcy będzie dowodem w sprawie - nie miała żadnego powodu aby kłamać na temat możliwej próby samobójczej oraz tego, że jej stan psychiczny wynikał z dokonanej aborcji.
Pani Joanna, jako osoba zaangażowana w propagandę aborcyjną, która w wywiadach wyraża zadowolenie z tego że jej sprawa przysłuży się aborcyjnej sprawie, ma poważny motyw aby trochę podkoloryzować swoją opowieść i umniejszyć te wątki, które szkodzą sprawie o którą walczy. Poza tym po 3 miesiącach może inaczej oceniać swój stan psychiczny niż psychiatra, która robiła to na gorąco. Wiele rzeczy po czasie wydaje się nam innym niż były.

Nie chcemy usprawiedliwiać postawy policjantów. Dobrze, że przyjechali w związku ze zgłoszeniem próby samobójczej, ale mamy wątpliwości odnośnie prawidłowości ich dalszego postępowania. Zdecydowanie należy to wyjaśnić, ale po pierwsze powinny tego dokonać kompetentne organy. A po drugie, to jak Policja powinna się zachowywać przy różnych interwencjach, to ważny wątek, ale całkowicie niezależny od tematu aborcji.

Podsumowując : historia może być przyczynkiem do dyskusji na temat postaw policji przy różnych interwencjach. Ale jeśli chodzi o kwestie aborcji to jest wskazaniem do tego, że należy skuteczniej chronić życie dzieci, a nie do tego żeby jeszcze łatwiej było je odbierać.